Niall Pov's
Po południu ze snu wyrwał mnie głośny dźwięk dzwonka telefonu.
Liam miał dzwonić w tych godzinach, wiec nie było zaskoczeniem, kiedy w
słuchawce po drugiej stronie, usłyszałem znajomy głos kuzyna.
— Halo? — wymruczałem, przecierając rękami zaropiałe oczy.
— Jestem już niedaleko pensjonatu, zaraz będę. — Rozłączyłem
rozmowę i w pośpiechu włożyłem na siebie czarny T-Shirt Nirvany i szare adresy.
Przeczesałem ręką włosy i skierował em się do kuchni, gdzie zastałem Steffen i
panią Gilbert konsumujące drugie danie obiadu. Brakowało tutaj tylko jednej
kruchej postaci. Na myśl o Bailee, przypomniała mi się ostatnia noc. Wyglądała
jak z kpieskiego horroru.
— O czym myślisz, Niall? — usłyszałem zachrypnięty głos siedem
nastolatki, która z chęcią przegryzała nugetsy, przygotowane przez panią
Gilbert. Spojrzałem w jej kierunku budząc się z głębokiego transu i posłałem
sztuczny uśmiech.
— Zamyśliłem się.
Zasiadłem do stołu. Staruszka biegała pocchuchni, dorabiając dla
mnie jedzenia, a ja wpatrywałem się w szary punkt na stole, nie mogąc się na
niczym skupić.
— Niall, ja nie wiem, czy powinnam zawracać głowę twojemu
kuzynowi, Będę dla niego tylko ciężarem.— powiedziała, lekko speszona. Nie była
do końca przekonana do tego wyjazdu, ale to była jedyna szansa, żeby uciekła od
tortur swojego ojca. Spuściła głowę, unikając mojego wzroku.
— Nie będziesz żadnym ciężarem Steffi. Zgodził się ci pomóc.
Pomoże ci. Jeżeli będziesz chciała pogadać, pamiętaj, że masz mnie. Dzwoń o
każdej porze. Dobrze?
— Tak. Dziękuję — powiedziała i wytarła spływające z jej policzków
łzy.
— Hej, Uśmiechnij się. Będzie dobrze — powiedziałem i od razu
ujrzałem na twarzy dziewczyny promienny uśmiech.
— Od razu lepiej. — Potargałem jej blond czuprynę. Dziewczyna wróciła
do jedzenia, a ja upiłem łyk, postawionej przed nosem kawy.
Gdy usłyszałem trąbienie pod oknem, momentalnie zerwałem się na
równe nogi i pobiegłem w stronę drzwi wyjściowych. W nowym niebieskim ,Fordzie
ujrzałem dorosłą twarz kuzyna, którego nie widziałem od sześciu lat.
Rozpromoeniony wyszedł z pojazdu i przywitał się jak za dawnych lat.
— Wyrosłeś, Niall — usłyszałem.
Liam gdy
ostatni raz go widziałem miał szesnaście lat. Był pulchnym nastolatkiem, jednak
teraz jego waga przyciąga uwagę i nabrał bocepsów, a jego brązowa czupryna,
była ułożona wysoko na żel, co dodawało mu urody.
Zaprosiłem go
do środka i zaprowadziłem do kuchni, aby poznał siedemnastolatkę.
— Steffa to jest mój kuzyn, Liam.
— Miło mi cię poznać, młoda — Ucałował rękę dziewczyny jak
prawdziwy gentelman i usiadł przy stole, gdzie siedziała nadal skrępowana
Steffa. Liam zaczął rozmowę, przez.co dziewczyna mogła zostać przy swojej
nieśmiałości. Pani Gilbert po przyjeździe Liama, ulotniła się na chwilę do
sklepu, a ja skierowałem się do pokoju Bailee. Od nocy, nie widziałem ją na
oczy. Nie przyszła na obiad, co sprawiło, że zacząłem się o nią martwić.Była zdecydowanie
za chuda. Wyglądała mi na anorektyczkę.
Zapukałem delikatnie w drzwi, jednak nie usłyszałem w odpowoedzi
nawet cichego pomruku. Ponowiłem próbę, jednak nadal bez skutku. Bezredny,
uchyliłem lekko drzwi i przez.cienką szparę, zauważyłem,.że siedziała z
podkulonymi nogami, opierając głowę na kolanach. Miała mokre policki od łez, co
oznaczało,.że płakało. Sam na jej widok, poczułem,.że spływa z moich oczu
pojedyncza łza. Cokolwiek się stało, ona teraz bardzo cierpi. Ktoś ją
skrzywdził, nie wiem jak, ale zrobił to. Muszą go znaleźć. Musi odpokutować za
to, w jakim teraz jest stanie.
Zamknąłem z powrotem drzwi. Przez sekundę, widziałem jak ostatni
raz zerka w moich kierunku, jednak na tym popszestała.
Bezradny wrócił em do pokoju. Nie miałem już ochoty na jedzenie.
Odpaliłem google i wpisałem z ciekawości Bailee Lorens. Może dowiem się co się
tak naprawdę stało, z dziewczyną. Wiedziałem, że pani Gilbert mi nic nie powie.
Uważa, że jeżeli będzie chciała, sama mi to powie.
W wyświetleniach nie znalazłem niczego, z ostatnich kilku dni,
jedynie zdjęcia ze zwycięskich olimpiad Z kilku lat przed
Wkliknąłem
w jedno zdjęcie. Była taka szczęśliwa i uśmiechnięta. Zupełne
przeciwieństwo.dzisiejszej Bailee.
Z zamyślenia wyrwało mnie głośne pukanie do drzwi. W wejściu stał
mój kuzyn
— Zaraz wyjeżdżamy — usłyszałem głos Liama. Usiadł na łóżku obok
mnie i spojrzał na wyświetlacz.
— Co się dzieje, młody? Laska zawróciła ci w głowie? — Poruszył
zabawnie brwiami, wywołując uśmiech na mojej twarzy.
— Zawróciła, ale w innym stopniu. Ktoś ją skrzywdził i nie mam
pojęcia jak jej pomóc.
— Daj jej
czas. Musi ochłonąć, sam przecież wiesz jak to jest.
— Może masz rację. Po prostu nie mogę patrzeć, jak się stacza. Nie
chcę, żeby było tak jak ze mną.
Przerwaliśmy rozmowę, bo Steffa z walizkami weszła do środka.
Podeszła do mnie z załzawionymi oczami i wtuliła najmocniej jak potrafiła.
— Jesteś wspaniały, Niall. Dziękuje — usłyszałem z jej ust.
— Musimy już jechać
— To my będziemy się już zbierać. — Liam wstał na równe nogi,
czekając na swoją nową towarzyszkę.
— Trzymaj się mała — wyszeptałem jej do ucha i pocałowałem w
czoło, odprowadzając oboje do wyjścia. Pomogłem przenieść jej walizki do
bagażnika, po czym wrócił em na werandę, machając wyjazdowiczom. W Londynie
będzie miała życie, jakie powinna mieć. W końcu będzie mogła dostać szczęście,
na które zasłużyła. Odprowadziłem ich wzrokiem, po czym ze łzami w oczach, wraz
z panią Gilbert wróciliśmy do środka.
— Steffa to bardzo sympatyczn dziewczyna — powoedziała staruszka,
wracając do codzoennyxh zajęć w pensjonacie.
— Tak to prawda. Steffa to urocza nastolatka. Mam wielkie
szczęście, że ją poznałem. Czasem ma niesmawowote poczucie humoru. — Staruszka
zaś miała się, wkładając rzeczy do zmywarki.
— Powiedziałem coś nie tak? — zapytałem lekko zakłopotane.
Przeczesałem bujną czuprynę i skorzystałem z dobrego humoru starszej pani,
dostając panicznego napadu śmiechu. Gdy wreszcie się uspokoiłem skończyliśmy
temat i oboje w ciszy załatwialiśmy swoje sprawy.
— Rozmawiała pani dzisiaj z Bailee? — zapytałem, wycierając
ręcznikiem zabrudzone ręce.
— Nie chciała rozmawiać. Zamknęła się w sobie. — Staruszka
przerwała wykonywane czynności i oparła się plecemi o blat.
— Ma tylko szesnaście lat. Jest jeszcze taka młoda.
***
Wieczorem
zbierałem się na kolejną nocna zmianę w klubie "Juliett". To pierwszy
dzień, bez mojej ulubionej towarzyszki. Na samą myśl, nie kiałem ochoty spędzić
tam całej nocy, jednak to jedyny sposób, na zarabianie na życie. Starsza pani i
tak pomaga mi jak może, nie biorąc ode mnie za czynsz, jednak przynsjmniej
połow3 wyznaczonej na początku lwoty staram się jej oddawać. Zebrałem potrzebne
rzeczy i skierowałem się w stronę wyjścia. Zawiązałem czarne conversy i misłem
już wychodzoć, kiedy usłyszałem ogromny huk, dochodzący z pokoju Bailee.
Odłożyłem czarną torbę Adidas. W szybkim tempie wtargnąłem do pokoju
dziewczyny, który był zamknięty na klucz. Mocnym kopnięciem wywarzyłem.drzwi i
znalazłem się przy dziewczynie, która leżała na ziemi. ZUważyłem, że ma podcięte
żyły na nadgarstkach. Rozdarłem swój T-Shirt i obwiązałem nim nadgarstki
dziewczyny.
— Bailee. — Potrząsnąłem dziewczyna.
— Bailee — krzyczałem zrozpaczony.
W drzwiach pojawiła się przestraszona pani Gilbert.
— Niall co się dzieje? — Staruszka ze mnie przerzuciła swój wzrok,
na nie dającą żadnych oznak życia szesnastolatkę.
— Niech pani dzwoni po karetkę!
Ból psychiczny zwyciężył nad Bailee. Nie wytrzymała. Zrobiła to.
Chciała popełnić samobójstwo.