Niall Pov's
Cały czas ukradkiem spoglądałem na zaziębioną dziewczynę. Nie
ufała mi. Widziałem, że się mnie boi, co mnie coraz bardziej przygnębiało.
Chciałem jej pomóc, ale mi to utrudniała.
— Bailee — wyszeptałem.
Blondynka wzdrygnęła się, gdy wypowiedziałem jej imię. Ze
spuszczoną głową wpatrywała się na brud na białej smudze śniegu. Zrobiłem
zdecydowany krok w jej stronę, ale dziewczyna jak na zawołanie przycisnęła się
jeszcze bardziej do ściany pubu i przestraszonym wzrokiem błądziła dookoła.
Była cala rozpalona, bo jej twarz, od kilku minut zmieniała kolory.
— Nie
skrzywdzę cię. — Wyciągnąłem w jej stronę dłoń.
Spojrzała na
nią przelotnie, po odwróciła od niej wzrok.
— Nie bój się. Zaufaj mi — powiedziałem. Słyszałem jej ciche
szlochanie. Naprawdę mnie ono zdołowało. Nie lubiłem, gdy dziewczyna płakała.
— Pani Gilbert na pewno się o ciebie martwi. Przeziębisz się. Daj
sobie pomóc.
Zauważyłem, że
na wzmiance o staruszce, coś ją nagle tknęło. Spojrzała na mnie załzawionymi
oczami i oplotła ramiona wokół ciała.
— Skąd znasz panią Gilbert? — zapytała cieniutkim głosikiem, cicho
pokasłując. Zbliżyłem się w jej kierunku. Tym razem nie protestowała. Nie wiem,
czy to dlatego, że nie czuje zagrożenia z mojej strony, czy dlatego że nie ma
już gdzie uciekać. Co by nie było poskutkowało. Potrzebuje pomocy i to się
teraz liczy.
Usiadłem obok kruchej postaci i oplotłem ją własnymi ramionami,
dając jej falę przyjemnego ciepła. Zdecydowanie przysunęła się bliżej i wtuliła
w mój tors. Ułożyła dwie rączki na mojej klatce piersiowej, a ja uniosłem ją w
powietrzu i ułożyłem jak małe dziecko na rękach. Bailee ułożyła głowę na moim
ramieniu i zamknęła powieki, układając się do snu. Była zmęczona, bo po chwili
słyszałem jak cicho pochrapuje.
W ciszy szedłem w stronę pensjonatu. Cały czas obserwowałem, czy z
dziewczyną wszystko dobrze. Nabrała kolorów, co znaczy, że jej stan się
poprawił. Zmyłem strużkę krwi z jej wychudzonego ciała. Była cała rozpalona.
Otworzyłem
furtkę i zapukałem delikatnie do drzwi, by nie zbudzić blondynki. Pani Gilbert
człapała do drzwi. Ze smutnym uśmiechem
na twarzy otwierała drzwi. Szybko ułożyłem palec wskazujący na ustach, kobieta
momentalnie zbladła. Wskazała wolny pokój, gdzie ułożyłem dziewczynę na
wygodnym materacu i okryłem jej ciało kocem, aż pod samą szyję. Blondynka
wtuliła głowę w poduszkę i cicho pojękując przekręciła się na drugi bok.
Wróciłem do pokoju, zza balustrady zauważyłem załamaną staruszkę,
— Przepraszam — powiedziałem, jeszcze za nim odkręciła się w moim
kierunku.
W szybkim
tempie podszedłem do niej i mocno do siebie przytuliłem. Tak jak wnuk przytula
swoją babcię.
Kobieta cicho zaszlochała. W skupieniu czekałem, jak coś powie,
jednak po długiej chwili bez,ynności zaparzyłem melisy i podałem staruszce.
— Doktor dzwonił jak tylko wyszedłeś.
Cicho
westchnąłem. Chciałem dobrze, ale jak zawsze nie pomyślałem, że kłamstwo ma
krótkie nogi.
— Dziękuję, że ją znalazłeś. Martwiłam się — złapała za moją dłoń
i sztucznie się uśmiechnęła.
— Kim tak właściwie jest Bailee? — zapytałem, a kobieta widocznie
się ożywiła. Tak jakby przeżywała coś na nowo. Patrzyła się w jeden punkt i
widziała coś, czego ja nie widzę.
— Dwa dni temu znalazłam ją pod pensjonatem całą zakrwawioną.
Opiekuję się nią. Odwiedzam ja codziennie. Staram się, nie zostawiać jej
w potrzebie — powiedziała, gestykulując rękami.
— Co z jej
rodziną? — zapytałem i tak już pełny informacji.
— To dość drażliwy temat, Niall. Nie sądzę, że Bailee wyraziłaby
zgodę, żeby ci to powiedzieć.
Bezradnie
spojrzałem na kobietę. Miałem tryliard myśli, jednak przypomniałem sobie o
kruchej siedemsnatolatce, która na pewno na mnie czeka.Przez to całe zdarzenie
z Bailee, siedemnastolatka wyleciała mi z głowy.
Opatuliłem się ciepła futrzaną kurtkę i w szybkim tempie
powędrowałem do klubu, pod którym znalazłem zapłakaną dziewczynę. Rzuciłem
wszystko i przytułiłem ją do piersi.
— Wszystko
dobrze — wyszeptałem jej do ich, a dziewczyna głośno zaszło hala.
— Uderzył mnie — usłyszałem.
Widziałem jak
wszystko się we mnie buzuję. Cały czas próbuję nad sobą panować. Tak było i
teraz. Gdyby nie to, że trzymałem w swoich ramionach ofiarę, na pewno rzucałbym
teraz krzesłami.
Otworzyłem kluczami drzwi do środka i pomogłem jej się
rozebrać. Przelotnie zobaczyłem jej limo pod jej okiem. Wzdygnąłem się na sam
widok i usiadłem na przeciwko niebieskookiej.
— Niall co teraz ze mną będzie? — zapytała.
Miała spuszczoną
głowę i kurczowo trzymała się łapki od walizki.
— Dzisiaj przenocujesz w pensjonacie, a jutro przyjedzie po ciebie
mój kuzyn, żeby ojciec cię nie znalazł. Będzie dobrze Steff. Obiecuje. —
Posłałem jej ciepły uśmiech, który dziewczyna odwzajwmniła. Została ze mną do
końca mojej nocnej zmiany. W pół do trzecie, klienci zaczęli znikać i gdy
ostatni klient opuścił budynek, posprzśtałem śmieci i zamknąłem budynek, ze
śpiącą Stwffą na ramionach. Przez głośny szum wiatru, od razu się przebudziła,
wiec dalej szła sama, co chwila podpierając się mojego ramienia. Zapukałem
lekko do drzwi i gdynikt mi nie potworzył, wyjąłem klucze z doniczki i
przekręciłem w zamku. Zaprowadziłem dziewczynę do wolnego pokoju.
— Niall? — zapytała, przekręcając się na drugi bok.
— Tak, Steff. Śpij dobrze. — Ucałowałem ją w czoło i sam
rzuciłem się na swój tapczan,zapełniony brudnymi ciuchami. Zrzuciłem je z łóżka
i rzuciłem się zasypany pod kołdrę, a już po kilku minutach spalem jak zabity.
***
Głośny krzyk wybudził mnie ze snu. Czuwałem na wypadek, gdyby
groziło niebezlieczenśtwo Steffie, więc pierwsza na myśl przyszła mi właśnie
ona. Pani Gilbert spała zawsze jak aniołek.
Założył m na siebie szybko krótkie sportowe .spodenki i ruszyłem
do pokoju w głębi korytarze. Przez uchylone drzwi, zauważyłem jak dziewczyna
przekręca si3 na drugi bok, wydając.z.siebie jedynie pojedyncze jęknięcia.
Spała jak aniołek. Uśmiechnąłem się do dziewczyny i cicho przymknąłem drewniane
drzwi od jej pokoju. Zdesperowany zawróciłem, gdy usłyszałem ponowne krzyki,
dochodzące z pokoju Bailee. Szybko wtargnąłem do środka. Dziewczyna rzucała się
po całym łóżku. Miała silne drgawki.
— Zostaw mnie — usłyszałem kilkakrotnie i rzuciłem się w stronę
dzoewczyny, łapiąc ją za kruche ręce i uniemożliwiając jakikolwiwk ruch. W
przeciwnym wypadku, mogłaby sobie coś zrobić.
— Bailee spokojnie. Wszystko jej w porządku. Nikt cię nie
skrzywdzić — powiedziałem. Drgawki ustały, jednak dziewczyna nadal się szarpała.
— Bailee słyszysz? Przestań. Nikogo tu nie ma. To tylko sen. — Jak
na zawołanie uspokoiła się i wróciła z powrotem do snu.
Odetchnąłem z
ulgą i przykryłem ją kołdrą, do szyi, a dziewczyna przeciągnęła przez nią rękę.
Usiadłem na krzesełku obok dziewczyny. Balem się, że atak znowu nastąpi. Po
trzydziestu minutach poszedłem z powrotem do siebie. Zegarek wskazywał 5:50.
Ułożyłem się z powrotem do snu i po długotrwałym wierceniu, zasnąłem, udając
się do krainy Morfeusza.
Cześć wszystkim!
Dziękuję za wszystkie komentarze. Mam taki zawrót głowy w liceum, że głowa mała. Cały czas siedzę przy lekciach. Naszczęście mam kilka zapasowych rozdziałów.
Was też tak męczą?
No nic. Do następnego miśki.
Ola.
Was też tak męczą?
No nic. Do następnego miśki.
Ola.
Cudowne opowiadanie<3
OdpowiedzUsuńUwielbiał kryminały i bardzo cieszę się, że tu zajrzałam.
Piszesz świetnie a fabuła jest interesująca.
Do tego moja kochana Emma, no po prostu żyć nie umierać :))
Kiedy tylko dostanę się do komputera od razu zaobserwuje tego bloga i będę wpadać na niego częściej :d
Zostawię Ci linka w zakładce spam i zmykam.
Mam nadzieję, że niedługo dodasz tu następną notkę ;d
Pozdrawiam,
Colleen
Oj męczą, męczą. :c
OdpowiedzUsuńBiedne dziewczyny. Oby dwie skrzywdzone. Oby dwie przez facetów. To takie chore, no. :c Wiem, że one nie mają ze sobą nic wspólnego, ale kiedy pomyślę sobie o tym, co ktoś im zrobił, krew mnie zalewa! Jak tak można?
Dobrze, że mają Niall'a. To taki strasznie uczynny człowiek, iż to się w głowie nie mieści, poważnie! Zajmuje się dwoma koleżankami na raz (koleżanki to pewnie za dużo powiedziane, no w przypadku Bailee). Po prostu niesamowity człowiek. (:
Mam nadzieję, że ojciec Steffy jej nie znajdzie, a kuzyn chłopaka nie okaże się dupkiem i jej nie skrzywdzi. Jeśli tak się stanie, to Horan go zniszczy. Można powiedzieć, że tak dosłownie, prawda?
Hm, hm, to już chyba wszystko.
Pozdrawiam, karmeeleq
PS. Jeśli masz czas, to zapraszam również do siebie; kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com
Nie chcę nic mówić ani nic, ale w rozdziale jest masa błędów, a przyjemniej się czyta gdy jest ich mało, naprawdę. Po drugie lepiej by było gdyby w ciągu rozdziału tak dużo się nie zmieniało, a postarałabyś się opisywać dokładniej i dłużej daną sytuację. Uwierz, przechodzenie z jednej sceny do drugiej co chwila nic nie da. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńhttp://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
http://dark-sky-1dff.blogspot.com/
O błędach, wiem, ale mam taki nawał obowiązków w liceum, że głowa mała. Rozdziały były pisane na zapas, więc teraz je tylko publikuję. Co do szybkości w rozdziałach. Dla mnie jest w miarę dobra. W opowiadaniu głównym tematem jest kto zrobił krzywdę Bailee, więc staram się jakoś do tego przejść, a trochę to potrwa, zanim odkryją prawdę, so...
Usuń