niedziela, 20 września 2015

Rozdział 4 It's just a dream

Niall Pov's

Cały czas ukradkiem spoglądałem na zaziębioną dziewczynę. Nie ufała mi. Widziałem, że się mnie boi, co mnie coraz bardziej przygnębiało. Chciałem jej pomóc, ale mi to utrudniała.
— Bailee — wyszeptałem.
Blondynka wzdrygnęła się, gdy wypowiedziałem jej imię. Ze spuszczoną głową wpatrywała się na brud na białej smudze śniegu. Zrobiłem zdecydowany krok w jej stronę, ale dziewczyna jak na zawołanie przycisnęła się jeszcze bardziej do ściany pubu i przestraszonym wzrokiem błądziła dookoła. Była cala rozpalona, bo jej twarz, od kilku minut zmieniała kolory.
— Nie skrzywdzę cię. — Wyciągnąłem w jej stronę dłoń.
Spojrzała na nią przelotnie, po odwróciła od niej wzrok.
— Nie bój się. Zaufaj mi — powiedziałem. Słyszałem jej ciche szlochanie. Naprawdę mnie ono zdołowało. Nie lubiłem, gdy dziewczyna płakała.
— Pani Gilbert na pewno się o ciebie martwi. Przeziębisz się. Daj sobie pomóc.
Zauważyłem, że na wzmiance o staruszce, coś ją nagle tknęło. Spojrzała na mnie załzawionymi oczami i oplotła ramiona wokół ciała. 
— Skąd znasz panią Gilbert? — zapytała cieniutkim głosikiem, cicho pokasłując. Zbliżyłem się w jej kierunku. Tym razem nie protestowała. Nie wiem, czy to dlatego, że nie czuje zagrożenia z mojej strony, czy dlatego że nie ma już gdzie uciekać. Co by nie było poskutkowało. Potrzebuje pomocy i to się teraz liczy.
Usiadłem obok kruchej postaci i oplotłem ją własnymi ramionami, dając jej falę przyjemnego ciepła. Zdecydowanie przysunęła się bliżej i wtuliła w mój tors. Ułożyła dwie rączki na mojej klatce piersiowej, a ja uniosłem ją w powietrzu i ułożyłem jak małe dziecko na rękach. Bailee ułożyła głowę na moim ramieniu i zamknęła powieki, układając się do snu. Była zmęczona, bo po chwili słyszałem jak cicho pochrapuje.
W ciszy szedłem w stronę pensjonatu. Cały czas obserwowałem, czy z dziewczyną wszystko dobrze. Nabrała kolorów, co znaczy, że  jej stan się poprawił. Zmyłem strużkę krwi z jej wychudzonego ciała. Była cała rozpalona.
Otworzyłem furtkę i zapukałem delikatnie do drzwi, by nie zbudzić blondynki. Pani Gilbert człapała do drzwi. Ze smutnym uśmiechem na twarzy otwierała drzwi. Szybko ułożyłem palec wskazujący na ustach, kobieta momentalnie zbladła. Wskazała wolny pokój, gdzie ułożyłem dziewczynę na wygodnym materacu i okryłem jej ciało kocem, aż pod samą szyję. Blondynka wtuliła głowę w poduszkę i cicho pojękując przekręciła się na drugi bok.
Wróciłem do pokoju, zza balustrady zauważyłem załamaną staruszkę,
— Przepraszam — powiedziałem, jeszcze za nim odkręciła się w moim kierunku.
W szybkim tempie podszedłem do niej i mocno do siebie przytuliłem. Tak jak wnuk przytula swoją babcię.
Kobieta cicho zaszlochała. W skupieniu czekałem, jak coś powie, jednak po długiej chwili bez,ynności zaparzyłem melisy i podałem staruszce.
— Doktor dzwonił jak tylko wyszedłeś.
Cicho westchnąłem. Chciałem dobrze, ale jak zawsze nie pomyślałem, że kłamstwo ma krótkie nogi.
— Dziękuję, że ją znalazłeś. Martwiłam się — złapała za moją dłoń i sztucznie się uśmiechnęła.
— Kim tak właściwie jest Bailee? — zapytałem, a kobieta widocznie się ożywiła. Tak jakby przeżywała coś na nowo. Patrzyła się w jeden punkt i widziała coś, czego ja nie widzę.
— Dwa dni temu znalazłam ją pod pensjonatem całą zakrwawioną.  Opiekuję się nią. Odwiedzam ja codziennie. Staram się, nie zostawiać jej w potrzebie — powiedziała, gestykulując rękami.
— Co z jej rodziną? — zapytałem i tak już pełny informacji.
— To dość drażliwy temat, Niall. Nie sądzę, że Bailee wyraziłaby zgodę, żeby ci to powiedzieć. 
Bezradnie spojrzałem na kobietę. Miałem tryliard myśli, jednak przypomniałem sobie o kruchej siedemsnatolatce, która na pewno na mnie czeka.Przez to całe zdarzenie z Bailee, siedemnastolatka wyleciała mi z głowy.
Opatuliłem się ciepła futrzaną kurtkę i w szybkim tempie powędrowałem do klubu, pod którym znalazłem zapłakaną dziewczynę. Rzuciłem wszystko i przytułiłem ją do piersi.
— Wszystko dobrze — wyszeptałem jej do ich, a dziewczyna głośno zaszło hala.
— Uderzył mnie — usłyszałem.
Widziałem jak wszystko się we mnie buzuję. Cały czas próbuję nad sobą panować. Tak było i teraz. Gdyby nie to, że trzymałem w swoich ramionach ofiarę, na pewno rzucałbym teraz krzesłami.
Otworzyłem kluczami drzwi do środka i pomogłem jej się rozebrać. Przelotnie zobaczyłem jej limo pod jej okiem. Wzdygnąłem się na sam widok i usiadłem na przeciwko niebieskookiej.
— Niall co teraz ze mną będzie? — zapytała.
Miała spuszczoną głowę i kurczowo trzymała się łapki od walizki.
— Dzisiaj przenocujesz w pensjonacie, a jutro przyjedzie po ciebie mój kuzyn, żeby ojciec cię nie znalazł. Będzie dobrze Steff. Obiecuje. — Posłałem jej ciepły uśmiech, który dziewczyna odwzajwmniła. Została ze mną do końca mojej nocnej zmiany. W pół do trzecie, klienci zaczęli znikać i gdy ostatni klient opuścił budynek, posprzśtałem śmieci i zamknąłem budynek, ze śpiącą Stwffą na ramionach. Przez głośny szum wiatru, od razu się przebudziła, wiec dalej szła sama, co chwila podpierając się mojego ramienia. Zapukałem lekko do drzwi i gdynikt mi nie potworzył, wyjąłem klucze z doniczki i przekręciłem w zamku. Zaprowadziłem dziewczynę do wolnego pokoju.
— Niall? — zapytała, przekręcając się na drugi bok.
— Tak, Steff. Śpij dobrze. — Ucałowałem ją w czoło i sam rzuciłem się na swój tapczan,zapełniony brudnymi ciuchami. Zrzuciłem je z łóżka i rzuciłem się zasypany pod kołdrę, a już po kilku minutach spalem jak zabity.

***
Głośny krzyk wybudził mnie ze snu. Czuwałem na wypadek, gdyby groziło niebezlieczenśtwo Steffie, więc pierwsza na myśl przyszła mi właśnie ona. Pani Gilbert spała zawsze jak aniołek.
Założył m na siebie szybko krótkie sportowe .spodenki i ruszyłem do pokoju w głębi korytarze. Przez uchylone drzwi, zauważyłem jak dziewczyna przekręca si3 na drugi bok, wydając.z.siebie jedynie pojedyncze jęknięcia. Spała jak aniołek. Uśmiechnąłem się do dziewczyny i cicho przymknąłem drewniane drzwi od jej pokoju. Zdesperowany zawróciłem, gdy usłyszałem ponowne krzyki, dochodzące z pokoju Bailee. Szybko wtargnąłem do środka. Dziewczyna rzucała się po całym łóżku. Miała silne drgawki.
— Zostaw mnie — usłyszałem kilkakrotnie i rzuciłem się w stronę dzoewczyny, łapiąc ją za kruche ręce i uniemożliwiając jakikolwiwk ruch. W przeciwnym wypadku, mogłaby sobie coś zrobić.
— Bailee spokojnie. Wszystko jej w porządku. Nikt cię nie skrzywdzić — powiedziałem. Drgawki ustały, jednak dziewczyna nadal się szarpała.
— Bailee słyszysz? Przestań. Nikogo tu nie ma. To tylko sen. — Jak na zawołanie uspokoiła się i wróciła z powrotem do snu.
Odetchnąłem z ulgą i przykryłem ją kołdrą, do szyi, a dziewczyna przeciągnęła przez nią rękę. Usiadłem na krzesełku obok dziewczyny. Balem się, że atak znowu nastąpi. Po trzydziestu minutach poszedłem z powrotem do siebie. Zegarek wskazywał 5:50. Ułożyłem się z powrotem do snu i po długotrwałym wierceniu, zasnąłem, udając się do krainy Morfeusza.




Cześć wszystkim!
Dziękuję za wszystkie komentarze. Mam taki zawrót głowy w liceum, że głowa mała. Cały czas siedzę przy lekciach. Naszczęście mam kilka zapasowych rozdziałów.
Was też tak męczą?
No nic. Do następnego miśki.
Ola.

4 komentarze:

  1. Cudowne opowiadanie<3
    Uwielbiał kryminały i bardzo cieszę się, że tu zajrzałam.
    Piszesz świetnie a fabuła jest interesująca.
    Do tego moja kochana Emma, no po prostu żyć nie umierać :))
    Kiedy tylko dostanę się do komputera od razu zaobserwuje tego bloga i będę wpadać na niego częściej :d
    Zostawię Ci linka w zakładce spam i zmykam.
    Mam nadzieję, że niedługo dodasz tu następną notkę ;d
    Pozdrawiam,
    Colleen

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj męczą, męczą. :c
    Biedne dziewczyny. Oby dwie skrzywdzone. Oby dwie przez facetów. To takie chore, no. :c Wiem, że one nie mają ze sobą nic wspólnego, ale kiedy pomyślę sobie o tym, co ktoś im zrobił, krew mnie zalewa! Jak tak można?
    Dobrze, że mają Niall'a. To taki strasznie uczynny człowiek, iż to się w głowie nie mieści, poważnie! Zajmuje się dwoma koleżankami na raz (koleżanki to pewnie za dużo powiedziane, no w przypadku Bailee). Po prostu niesamowity człowiek. (:
    Mam nadzieję, że ojciec Steffy jej nie znajdzie, a kuzyn chłopaka nie okaże się dupkiem i jej nie skrzywdzi. Jeśli tak się stanie, to Horan go zniszczy. Można powiedzieć, że tak dosłownie, prawda?
    Hm, hm, to już chyba wszystko.
    Pozdrawiam, karmeeleq
    PS. Jeśli masz czas, to zapraszam również do siebie; kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chcę nic mówić ani nic, ale w rozdziale jest masa błędów, a przyjemniej się czyta gdy jest ich mało, naprawdę. Po drugie lepiej by było gdyby w ciągu rozdziału tak dużo się nie zmieniało, a postarałabyś się opisywać dokładniej i dłużej daną sytuację. Uwierz, przechodzenie z jednej sceny do drugiej co chwila nic nie da. Pozdrawiam :*
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
    http://dark-sky-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O błędach, wiem, ale mam taki nawał obowiązków w liceum, że głowa mała. Rozdziały były pisane na zapas, więc teraz je tylko publikuję. Co do szybkości w rozdziałach. Dla mnie jest w miarę dobra. W opowiadaniu głównym tematem jest kto zrobił krzywdę Bailee, więc staram się jakoś do tego przejść, a trochę to potrwa, zanim odkryją prawdę, so...

      Usuń

Theme by violette