niedziela, 6 września 2015

Rozdział 2 Silence and solitude


Bailee Pov's

    Przez uchylone okno, do wnętrza przedostał się zimny podmuch powietrza. Lekko zadrżałam i schowałam się pod szpitalną pierzyną. Byłam cała obolała, co oznaczało, że leki przeciwbólowe przestały już działać. Cicho westchnęłam i zamyślona wczorajszymi wydarzeniami wpatrywałam się cały czas w jeden punkt na ścianie. Dopiero, gdy ktoś mignął mi ręką przed oczami, zdołałam wrócić na ziemię. Przekręciłam się w drugą stronę, gdzie czekali na mnie lekarz. Jednak nie był sam. Tuż obok niego stał dosyć wysoki policjant. Był dość młody. Wyglądał na nie wiele starszego ode mnie. Z zaszklonymi oczami schowałam się pod kołdrę, dając im jasno do zrozumienia, że nie mam ochoty z nimi rozmawiać.
      — Bailee? — usłyszałam głos wąsatego, jednak się nie odezwałam. Jego wzrok powędrował na czerwoną pościel, a wzrok utkwił na pociętych nadgarstkach. Nie chciałam rozmawiać o wczorajszej nocy. Potrzebowałam to wyrzucić z siebie, ale jeszcze nie teraz. To samo jeszcze do mnie w całości nie dotarło. To wszystko co się zdarzyło, mogło się inaczej potoczyć. Zdesperowani czekali aż wypowiem choć jedno słowo, jednak tak się nie stało. Słyszałam ich ciche szepty, a po chwili zostałam już sama z lekarzem.
           — Dziewczyno, dlaczego to zrobiłaś? — zapytał spoglądając na moje ranne nadgarstki.
Nawet na niego nie spojrzałam. Nie potrafiłam tego zrobić. Czułem do siebie wstręt. Jestem tylko słabym głupim dzieckiem. Nikim więcej. 
Wąsaty obandażował mi nadgarstki i usiadł na krzesełku obok. Obróciłam się do niego tyłem. Słyszałam jego ciche westchnienie. Nadal miał nadzieję, że uda mu się mnie przełamać. Nie chciałam, żeby tak się stało. Już nikogo nie potrzebuję. Nauczyłam się, że mogę polegać tylko na sobie. Ludzie są beznadziejni.
      Spojrzałam w jego stronę i napotkałam jego wzrok. Próbowałam ukryć wypływające łzy, lecz były silniejsze ode mnie. Wtuliłam się do poduszki i zamknęłam powieki, udając, że jestem zmęczona. Chciałam zostać sama. Po około dwudziestu minutach usłyszałam jak doktor wychodzi z sali. Pochrapując udawałam, że śpię, jednak gdy tylko poszedł, odetchnęłam z ulgą. Z przymrużonymi oczami, zauważyłam, że pomieszczenie jest puste. Podniosłam głowę. Myślałam, że zostanę już sama, jednak napotkałam na drodze ten znajomy uśmiech staruszki. Weszła do pomieszczenia z siatką owoców, układając mi je na szafce nocnej.
      — Jak się czujesz? — zapytała po raz kolejny już dzisiaj, ale nadal nie umiałam jej odpowiedzieć na to pytanie. Fizycznie nie czułam się tak źle, ale psychicznie czułam, że się staczam. Nie chciałam by ktoś pytał o to co się wydarzyło. Wstydziłam się tego, że byłam taka słaba i dałam się wykorzystać. Teraz będzie to we mnie żyło, już do końca życia.
Nawet nie zwróciłam uwagi, że staruszka na chwilę wyszła. Zostawiła swoje rzeczy, co oznaczało, że jeszcze tu wróci. Zdąrzyłam w tym czasie Znowu się zamyślić. Gdy to robięskupiam się tylko na tym. Wszystko dookoła nie jest w tym czasie ważne. Jestem tylko ja i moje myśli.
      Z powrotem ułożyłam się na łóżku i skuliłam w kłębek. Cisza i samotność to teraz nowa ja. Odwaga zniknęła, a razem z nią siła, a przeżyłam w życiu więcej niż nie jeden dorosły człowiek.



" Znowu poczułam ten zapach. Tą woń alkoholu. Nawet nie musiałam wchodzić do środka.
— Nienawidzę was — krzyknęłam, a po domu rozeszło się echo, która przyćmiła głośna muzyka. "



Wróciłam do rzeczywistości, gdy starsza kobieta mignęła mi przed oczami.
      — Aniołku... — zaczęła, a ja spotkałam się z jej wzrokiem. Trzymała w dłoniach jakieś kartki, a na zewnątrz stała jakaś niewysoka kobieta w okularach.
         — Wszyscy już wiedzą w jakiej jesteś sytuacji. Tam ci będzie lepiej — powiedziała, cały czas się trzęsąc. 
Doskonale wiedziałam o czym mówi. Chcą mnie wysłać do domu dziecka. Nie pójdę tam! Za żadne skarby. Nie mogą mi tego zrobić. 
W moich oczach wezbrały się łzy.
Cicho zakasłąłam i schowałam się pod pierzyną, udając zmęczenie. Potrzebowałam pomyśleć w samotności.
Usłyszałam skrzypienie drzwi. Staruszka wyszła, Mam szesnaście lat, a przeżyłam więcej niż nie jeden dorosły człowiek. Nie radzę sobie. Czy to tak trudno zrozumieć? Potrzebuję czasu.
      Do końca dnia nie odezwałam się do nikogo. Kobieta również nie pojawiła się więcej w szpitalu. Lekarze co chwila przychodzili sprawdzić jak się czuje, jednak nie zwracałam na nich większej uwagi. Gdy nastał wieczór pielęgniarki zaszyły się w swoim gabinecie, a korytarze stały się niemal opustoszały. Denerwował mnie widok policjanta, który zmienił właśnie swojego poprzednika. Musiałam czekać następną godzinę, czekając aż zamknie powieki i zabierze go stąd Morfeusz. Teraz miałam szansę, żeby stąd uciec. Zostawić za sobą wszystkie problemy. Jeżdli tu zostanę, do końca tego tygodnia wyślą mnie do domu dzoecka. Nie chcę tego.Poradzę sobie. Sama. Wydostałam się z łóżka i postawiłam wychudzone ciało na zimnej podłodze z drewna. Lekko się zatrząsłam. Było mi strasznie zimno, a mój organizm widocznie teraz zaczął się buntować. Nie poddam się. Nie teraz — pomyślałam i podreptałam na palcach do przeszklonych drzwi. Policjant nawet nie drgnął, gdy przechodziłam obok. Obolała dotarłam pod wyjście z oddziału i schodami skierowałam się w stronę wyjścia. Wszyscy ludzie spali, jednak w oddali zauważyłam bladego małego chłopca. Miałam już go ominąć, jednak tknięcie w sercu nie pozwoliło mi na to. Maluch miał może z osiem lat, nie miał włosków. Spojrzałam na oddział, w którym się znajdowałam. Onkologia.
Cicho westchnęłam i podbiegłam do płaczącego chłopca. Dziecko widząc mnie wtuliło się we mnie, mocząc mi całe ubranie.
— Ciii... nie płacz — powiedziałam.
Wiedziałam, że nie mam dużo czasu. Chłopiec nagle wyszarpał się ode mnie i uciekł. Zdezorientowana zauważyłam przez okno, jak jego ojciec na niego krzyczy i biegnie w moim kierunku. Przestraszona dobiegłam do wyjścia i wybiegłam na zewnątrz. Mocny deszcz runął nagle na ziemię, jednak nie powstrzymał mnie. Dobiegłam do bramy, a gdy zauważyłam jadącą karetkę i biegnących lekarzy, schowałam się za krzakami. Nie miałam zbyt dużo siły. Ostatnimi krokami dobiegłam do starej rudery nieopodal szpitala. Chciałam tam przenocować i potem ruszyć dalej. Nie mogłam wrócić do domu. Do tego piekła. Już noc nie jest takie jakie powinno być. Moje życie zniknęło, a ja razem z nim. Przymknęłam lekko powieki i z bólu zasnęłam.

Niall Pov's



Było po dwudziestej pierwszej, a ja dzisiaj ani razu nie wstałem z łóżka. Byłem na siebie zły za ostatnią noc. Obiecałem sobie, że alkohol już nigdy nie będzie mi potrzebny, jednak on wygrał ze mną tę bitwe. Znowu zdążył nade mną zapanować. Jesteś mięczakiem, Niall — pomyślałem.
        Kiedyś alkohol pozwalał mi się odstresować, zapomnieć. Po kolejnym łyku, czułem do siebie wstręt. To nie było normalne, ale dzięki temu dawałem rady zapomnieć o swojej przeszłości, która zostawiła wiele nieodwracalnych ran na mojej psychice.
— Wszystko w porządku? — Do pokoju wtargnęła zdziwiona staruszka.
— Tak, pani Gilbert. Wszystko okej — powiedziałem. Chciałem ją trochę uspokoić. Nie chciałem, żeby się o mnie martwiła. Pani Gilbert wszystko przeżywa podwójnie. 
— Dobranoc, Niall. — Tym razem to pani Gilbert była pierwsza.
— Dobranoc, pani Gilbert.
Uśmiechnąłem się na myśl o staruszce i zasnąłem we wczorajszych ubraniach.
      Z mocnego snu, wyrwał mnie głośny dzwonek telefonu staruszki. Przekręciłem się na drugi bok i zakryłem poduszką, cicho pojękując. Miałem nadzieję, że dźwięki ustaną, jednak ktoś nie ustępował ciągle dobijając się do staruszki.
Zdenerwowany pobiegłem do pokoju pani Gilbert i cicho zastukałem, przed wejściem do środka. Kobieta nawet się nie przebudziła. Miała mocny sen, bo słyszałem jeszcze jej głośne chrapanie. Przykryłem jej rozwaloną kołdrę i przyłożyłem słuchawkę do ucha.
— Słucham? — zapytałem.
Po drugiej stronie słyszałem czyjś zdyszany głos.
— Mogę poprosić twoją babcię? — uszłyszałem i wyszedłem z pokoju, żeby nie obudzić kobiety.
— Pani Gilbert śpi, mogę w czymś pomóc?
— Bailee Lorens uciekła ze szpitala i może grozić jej niebezpieczeństwo. Gdyby się pojawiła prosimy o kontakt.

Tam, tam, tam... W końcu zaczyna się coś dziać. Chyba dobrze?
Tak w ogóle, to hej, jak tam w szkole? 
Mi od razu w środę zadali wypracowanie. Ehh... No nic.
Za tydzień następny. Może poznacie nowych bohaterów. Kto wie? Haha Tak, uwielbiam spojlerować.
Dziękuję za każdy komentarz.
Do zobaczenia, ludziska.
Wytrzymania na lekcjach.
Buziaki, Ola. :*

4 komentarze:

  1. KOCHAM to opowiadanie! <3 Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! <3 Genialny rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzisiejsza notka jest o wiele jaśniejsza niż tamte. Poważnie! Od razu wiedziałam, o co chodzi. Już nie muszę się Ciebie o nic pytać! :3
    Poznamy bohaterów? Ale przecież jest ta zakładka, widzę, jak wyglądają. Chyba, że ich opiszesz, albo coś. Nie wiem, ale w sumie nie potrafię się doczekać, jak to zrobisz, poważnie! c:
    Cieszę się, że ona uciekła, choć mam nadzieję, że się odnajdzie i nie zamarznie. Skoro była wychudzona, głodna, było jej zimno, to no. Zostanie sama na noc w jakiejś tam szopie! Haaalo, Niall znajdź ją! :D
    W ogóle, to ja myślałam, że on tam będzie. Nie wiem, jego tajna miejscówka, czy coś. Na szczęście, tak się nie stało. Nienawidzę mieć racji! Wolę mieć niespodziankę (przynajmniej kiedy czytam).
    Nie zanudziłam Cię jeszcze? To dobrze! :D
    Szesnaście lat? To ile Horan ma? :O Też jest jako nastolatek, czy może już mężczyzna? :3
    Chciałabym Cię, na koniec, zaprosić do siebie. Może Ci się spodoba. kiedy-gram-znika-caly-swiat.blogspot.com
    Pozdrawiam, karmeeleq! :D
    PS. Szkoła? Jest okej, kartkówki, sprawdziany, sklepik szkolny ze zdrową żywnością... Czego chcieć więcej? (czujesz ten sarkazm?^^)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakładka, zakładka. Wieców jak wyglądają bohaterowie, jednak nie zmacie ich życia, problemów z którymi borykają się ma co dzień. Tam jest tylko ich wizarunek, a w treści, będzie o nich dużo więcej. :)
      Cieszę się, że notka jest jaśniejsza.
      Do następnej niedzieli. :)

      Usuń
  3. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam czasu przeczytać. Jest trochę błędów w tym rozdziale, nad którymi musisz popracować. Ale ogólnie bardzo fajny rozdział. Czekam z niecierpliwością na spotkanie Niall'a z Bailee <3
    http://wait-for-you-1dff.blogspot.com/
    http://dark-sky-1dff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette